czwartek, 10 kwietnia 2014

One



Otworzywszy jedno oko Lily od razu je zamknęła czując mocne światło padające z góry. Trzy, dwa, jeden… Pomyślała dziewczyna i od razu otworzyła oczy szybko mrugając. Gdy jej oczy przyzwyczaiły się światła podniosła się na łokciach i rozejrzała, była to miejsce niezwykle dziwne lecz widziała je już nie raz. Dziewczyna bezsilnie opadła na poduszkę, zaciskając mocno powieki razem z pięściami, chcąc się wreszcie obudzić. Była w małym, białym pomieszczeniu z czarnymi drzwiami i kratą na oknach, by nie mogła wyjść. To był sen, kolejny sen, ten sam sen od wielu lat. Lily dokładnie zacisnęła zęby i zaczęła krzyczeć, chcąc się od zaraz obudzić. Otworzyła swoje delikatnie powieki i rozejrzała się po pokoju, fioletowym pokoju z zniszczonymi ścianami i biurkiem. Poczuła piekący ból na nodze, odrzucając kołdrę na podłogę zauważyła mocno wbite szkło w jej nogę. Wzięła głęboki oddech i pociągnęła za szkło, od razu z jej oczu wyleciały łzy a z jej ust wydobył się cichy jęk połączony z warknięciem i mocnym bólem. Odłożyła po cichutku szkło na podłogę by nie obudzić swojego ojca, krew zaczęła się lać wodospadami. Lily bez zastanowienia pobiegła do łazienki i usiadła na toalecie zatrzaskując drzwi wcześniej. Wyjęła apteczkę i dokładnie opatrzyła ranę, wstała na równe nogi i spojrzała w lustro, a zaraz potem na zegarek.
- Cholera! – krzyknęła, lecz po chwili uderzyła się pięścią w czoło przypominając sobie o ojcu.  Odkręciła kurek w umywalce i zmyła twarz, po czym rozczesała dokładnie włosy krzywiąc się przy tym gdyż kołtuny nie chciały dzisiaj z nią współpracować. Nałożyła fluid na twarz, by zakrył siniaki i pomalowała rzęsy, by wyglądać jak człowiek. Kolejne spojrzenie na zegarek i kolejne westchnięcie, bieg do szafy i wybieranie na szynko ciuchów. To była codzienność. Wybrała pierwsze lepsze czyste ciuchy i spakowała wszystkie książki do torby, wyszła po cichu z pokoju i dokładnie się rozejrzała, gdy nikogo nie zauważyła zeszła na dół oczywiście na palcach i wzięła łyk wody, założyła buty i bluzę, trzęsącymi się rękami przekręciła klucz w zamku i spojrzała w stronę salonu gdzie spał pijany ojciec, tylko głośniej chrapnął. Lily wypuściła powietrze dziękując w myślach i wyszła z domu powtarzając czynność z zamkiem. Wzięła rower i popędziła do szkoły, nie oglądając się za siebie. Na jej nieszczęście musiała stanąć na światłach, z jej ust było słychać cichą wiązankę różnych przekleństw. Stała na światłach dobre pięć minut, gdy światło zmieniło się na zielone szybko popędziła do szkoły, postawiła rower przy szkole i szybko do niej weszła idąc do Sali 218, gdzie była biologia. Weszła do klasy i spojrzała przepraszająco na nauczycielkę, ale ona jej nie podarowała.
- Panno Vega, dlaczego Pani się znowu spóźniła?! – krzyknęła Pani Dilaurentis na cały głos, gdy Lily cicho westchnęła.
-  Przepraszam za spóźnienie, to się więcej nie powtórzy, to moja wina. – mruknęła Lily, a nauczycielka kazała jej usiąść. Usiadła obok swojego przyjaciela Nathana.
-------------------- Lunch ----------------
Lily nigdy nie jadła lunch’u, ten czas zawsze spędzała na telefonie i tak też się stało. Wyciągnęła komórkę i zaczęła tweetować, gdy zauważyła coś, co ją poruszyło. Był konkurs! Mogła wygrać bilet na koncert swojego idola, Justina, z m&g, zaczęła odpowiadać na pytania dotyczące Pana Biebera, oczywiście szybko jej to poszło. Dowiedziała się, że wieczorem dostanie odpowiedź. Była bardzo podekscytowana, ale wiedziała, że nie uda jej się. Zawsze tak było, dziewczyna niestety była strasznie pechowa. Nie zauważyła idącego Jaxona, Jaxon nienawidził Lily od zawsze. Wylał jej koktajl na głowę, a ta biedna wrzasnęła i pobiegła czym prędzej do łazienki z łzami w oczach. Tym czasem Nathan rzucił się na Jaxona i zaczęli się bić. Nathan był gejem, ale zawsze bronił Lily czy to przed ojcem czy właśnie Jaxonem. Parę ciosów w brzuch, w twarz, w nos i Jaxon leży. Nathan na koniec splunął na niego i podszedł do dziewczęcej łazienki, zapukał wiedząc, że tam siedzi Lily.
- Lily, skarbie.. - zapukał ponownie i ponownie, ponownie.. Aż w końcu wszedł. Zobaczył Lily siedzącą na parapecie z mokrą głową która nie mogła opanować łez i szybko zakryła rękaw, gdy go zobaczyła.
- Nathan.. dam sobi-sobie radę, nie musisz tu by-yć ze mną.. - dziewczyna wyszlochała, ocierając nos rękawem.
- Księżniczko nie płacz, dostał nauczkę. - Nathan pokręcił głową i podszedł do Lily przytulając ją mocno do siebie. Gdy dziewczyna się w niego wtuliła rękaw jego koszulki był cały mokry, a Lily zaczęła brać mocne oddechy, przymknęła powieki i spojrzała przed siebie widząc jakieś jednorożce. 
- Nathan.. Nathan jednorożce.. - szepnęła i jej powieki się zamknęły, straciła jakiekolwiek panowanie nad ciałem. Chciała coś powiedzieć, poruszyć ręką.. lecz nic. Widziała tylko czerń, czerń, czerń po prostu wszędzie. 
/ Nathan's pov / 
Właśnie w tej pieprzonej chwili usłyszałem słabym głosikiem 'jednorożce' i już wiedziałem, że coś się stało. Lily zemdlała w moich pieprzonych ramionach! Wyniosłem ją z łazienki szybko dzwoniąc po pogotowie, pojechałem z nią do szpitala. Dowiedziałem się, że to przez dosyć duże utracenie krwi, spowodowane przez naciętą żyłę żyletką, ona mogła umrzeć! Kurwa, Lily mogła umrzeć. Zapukałem do jej sali i wszedłem po cichu, a Lily uchyliła delikatnie powieki słabo się do mnie uśmiechając.
- Lily.. coś ty zrobiła.. -szepnął i usiadł na małym krzesełku blisko łóżka, złapał jej dłoń w swoją gładząc jej knykcie swoim kciukiem.
- Ja.. Ja po prostu.. - z jej oczu poleciały łzy, które szybko starł.
- Nie płacz Lily, już dobrze.. - szepnął i pocałował ją w czoło. W tym samym czasie konkurs został sprawdzony, i już wiedzieli, że Lily.... 
-------------------------------------------------------- 
Oki, to mamy pierwszy rozdział. Jak mi to wyszło? Tylko szczerze, proszę. 
Czekam na komentarze, wiem, że nie jest długi no ale.. Cóż. Bardzo ważne są dla mnie opinie, omg. Skusicie się na komentarz? :) 
Kocham was, ari.